Companions
Tereny => Cyrk => Wątek zaczęty przez: Dhiren w Wrzesień 15, 2013, 13:12:00
-
.
-
Zostałem wprowadzony. Nawet się nie wyrywałem bo byłem bez szans.
-
Usiadłem na środku areny. Jakiś mężczyzna z biczem szedł w moją stronę mówiąc:
-Już ja cię wyćwiczę.
-
Stałam z boku w cieniu. Przyglądałam się.
-
Machnął biczem. Uniosłem się na tylnie łapy w znanej pozycji. Zastygłem w bezruchu.
-
*DObra jak go stąd zabrać?*-zaczęłam myśleć
-
Ryknąłem posłusznie.
-
_________________________
Ren wybierz literkę.
A)
b)
c)
Od tego zależy jak bd cCię ratować
-
B?
-
Skinęłam głowa sama do siebie. Wyszłam na przód namiotu i zamieniłam się w białą lwicę. Ryknęłam by ściągnąć ich uwagę. Ustawiłam się przodem do namiotu ale kilka metrów dalej (jakieś 10). Zaczekałam cierpliwie. *Gdy tylko przybiegną zacznę uciekać.A później za drzewo i zamiana w człowieka*-pomyslałam.
*Ren uciekaj gdy wybiegną*-miałam nadzieję że on usłyszy.
_________________
Wybrałeś najmniej drastyczny środek XD
-
*Aria? Nie mam jak. Zostałem przykuty-odpowiedziałem.
Treser nie przejął się.
-
Zmrużyłam oczy.
-Ja nie mogę jacy oni głusi. Debile-burknęłam. Pomachałam do jakiegoś dziecka a to zaczęło uciekać. Zamieniłam się w siebie i weszłam do tego namiotu.
Zasmiałam sie.
-Ey wy! Straciliście zwierzęta!-śmiałam im się w twarz, gdyz wypuściłam im wszystkie zwierzęta.
-
Treser zamarł wpatrując się w Arię. Zacząłem się wyrywać.
-
-Głuchy czy głupi? A może oby dwa na raz.-mruknęłam.
-Wypuście go!Już!-powiedziałam podniesionym tonem
-
Prychnął. Warknąłem głucho wyrywając łancuch i kalecząc przy tym się mocno w kark i szyję. Krew spłynęła na piaszczyste podłoże.
-
-Lekceważąc mnie, lekceważysz wroga.-burknęłam. Podeszłam do niego i wbiłam mu nóż i wyciągnełam zostawiając go tam tak.
-Ren! Ren!-krzyknęłam gdy zobaczyłam krew. Podbiegłam do niego.
-
Zwalił się na ziemie. Zamrugałem. Zacząłem próbować ściągnąć obrożę wbitą w ciało pogłębiając ranę.
-
______________
z/w chyba obiad
-
Łok ,ja za jakieś pół godziny zniknę.
-
-Nie szarp się tak-powiedziałam cicho. Próbowałam otworzyć.
___________
jj.
Oki Odki
-
Przestałem posłusznie.
-
-Zaraz to z ciebie ściągnę-powiedziałam.
-On musi mieś klucz.-powiedziałam i podeszłam do trupa. Przeszperałam kieszenie.
-No i ma-powiedziałam wyciagając klucz. Podeszłam do Rena i otworzyłam zapięcia.
-
Odetchnąłem z ulgą. Krew stworzyła szkarłatne plamy na białym futrze.
-
-Już dobrze?-spytałam siadając przed nim.
-
Skinąłem głową.
-
Odetchnęłam.
-Czekaj przemyć trzeba chociaż trochę te rany. Warunki tu maja koszmarne, ale zwierząt już nie mają- uśmiechnęłam się. Wstałam i zaczęłam polewac go i rany po trochu wodą.
-
Cierpliwie znosiłem te zabiegi
-
-Już po kłopocie-powiedziałam.
-
Skierowałem się do wyjścia.
-
Szłam obok niego. Wyszłam.
-
Wyszedłem.